Temat roku 2003: Ku dojrzałości chrześcijańskie

Być dojrzałym w sensie chrześcijańskim znaczy, żeby w każdej sytuacji życiowej, w każdym momencie, w każdym okresie swego życia, żyć zgodnie z wolą Bożą. Pan ma swoją koncepcję, swoje wezwanie do człowieka i to w każdym okresie życia. Gdy człowiek odbiera to wezwanie na sposób właściwy dla swojego okresu życia, wtedy jest dojrzałym chrześcijaninem, chociaż nawet jest jeszcze dzieckiem.
Ks. Franciszek Blachnicki, Referat, I KKO, 1976

 

Ks.Franciszek Blachnicki
"Istotą oazy jest wychowanie do dojrzałego chrześcijaństwa"
I Kongregacja Odpowiedzialnych Ruchu, Krościenko, 1976 r.

(...)Istotą oazy jest wychowanie do dojrzałego chrześcijaństwa. Celem oazy nie jest przygotowanie grup do jakichkolwiek zadań specjalnych w ramach parafii. Celem nie jest nawet w pierwszym rzędzie apostolstwo, akcja, zadanie do spełnienia. To są wszystko rzeczy wtórne będące konsekwencją oazy, w której chodzi o formowanie dojrzałych chrześcijan.
Zadanie formowania dojrzałego chrześcijaniństwa jest podejmowane na wszystkich etapach rozwoju naszego Ruchu. Jeżeli mamy Oazy Dzieci Bożych, to zadaniem tej pracy jest formowanie dojrzałych chrześcijan w okresie dziecięctwa. Jeżeli mamy grupę młodzieży szkoły średniej, to na tym etapie naszym celem jest formowanie dojrzałych chrześcijan, jako uczniów szkół średnich. A potem formowanie dojrzałych chrześcijan jako studentów, małżonków, ludzi pracujących w różnych zawodach, w różnych środowiskach. Zadanie się nie zmienia.
Żeby to zrozumieć trzeba wyjaśnić samo pojęcie i uwolnić się od pewnych przyjętych skojarzeń, które są niewłaściwe, a nawet błędne. Pojawia się niebezpieczeństwo. Termin dojrzały człowiek, dojrzała osobowość od razu kojarzy nam się z różnymi pojęciami z psychologii. Od razu psychologia rozwojowa, wszystkie etapy rozwoju psychicznego człowieka. I pojęcie dojrzałego chrześcijanina odbiera się jako pojęcie psychologiczne.
(...)
Trzeba więc teraz pozytywnie określić czym jest dojrzałość chrześcijańska, do której chcemy wychowywać we wszystkich naszych pracach. Jest wiele określeń pochodzących od różnych autorów (...) Być dojrzałym chrześcijaninem, to być nowym człowiekiem. Czyli być człowiekiem, który żyje według Ducha, być człowiekiem przyobleczonym w Chrystusa, być synem Bożym w Jezusie Chrystusie. Te wszystkie określenia biblijne odnoszą się do tej rzeczywistości. Po prostu, rzecz pierwsza, trzeba przeżywać swoje chrześcijaństwo jako osobową relację do Chrystusa w Duchu Świętym. Jeżeli ktoś nie zdobędzie tego osobistego stosunku do Chrystusa, jeżeli nie będzie przeżywał siebie jako <<ja>> w obliczu Chrystusowego Ty, jeżeli to nie jest tworzywem jego świadomości w życiu, to trudno mówić o dojrzałym chrześcijaninie. To jest próg, który trzeba przejść, żeby wejść w perspektywę dojrzałego życia chrześcijańskiego. (...) Dlatego modlitwa osobista związana z praktyką Namiotu Spotkania w oazach, to jest istotna cecha dojrzałości chrześcijańskiej. Chrystus jest tak bardzo żywą dla chrześcijanina Osobą, że potrafi z Nim rozmawiać twarzą w twarz, jak Mojżesz rozmawiał w Namiocie Spotkania, o którym mówi Księga Wyjścia.
Następny elementem: relacja do Chrystusa jako Osoby dokonuje się przez Słowo Boże. Elementem dojrzałości chrześcijańskiej jest umiejętność kształtowania swojego życia, rozwiązywania konkretnych problemów i sytuacji życiowych w oparciu o Słowo Boże. Jeżeli potrafię żyć Słowem Bożym, jeżeli jest ono dla mnie normą działania i źródłem konfrontacji życia, dopiero wtedy jest to dojrzałe chrześcijaństwo. Przeżywać swoje życie w różnych sytuacjach jako odpowiedź na Słowo Boże, jako słowo życia, jako słowo, które kształtuje moje życie.
Następnym elementem określającym dojrzałe życie chrześcijańskie jest życie sakramentalne, życie liturgią, ale w ty sensie, że liturgia jest miejscem mojego osobowego spotkania z Bogiem, Chrystusem.
Można nawet te elementy sprowadzić do dwóch: Słowo Boże i liturgia, ale z zaznaczeniem świadomości, że musi to być przeżywane w osobowej relacji ja-Ty, w duchu wiary i modlitwy.
Prowadzić życie chrześcijańskie dojrzałe oznacza prowadzić je we wspólnocie. To znaczy, że relacje osobowe z Bogiem muszą być transponowane na płaszczyznę horyzontalnych relacji międzyludzkich. Jeżeli potrafię spotykać się z innymi i przeżywać jedność, dlatego, że jesteśmy w Chrystusie jedno, że jesteśmy przez Niego wezwani i że wszyscy żyjemy Jego Słowem - tylko taka wspólnota, z taką motywacją jest wspólnotą chrześcijańską. Nie liczą się tutaj więzy naturalne przyjaźni, sympatii, pokrewieństwa, wspólnych zainteresowań, interesów. To, co nas łączy to bezpośrednie relacje osobowe <<ja-ty>> we wspólnocie podstawowej, w której wszyscy znają się po imieniu. Relacja do Chrystusa prowadzi nas do relacji braterskich. Jesteśmy wspólnotą, bo gromadzi nas Chrystus.
Czwartym elementem istotnym to poczucie odpowiedzialności we wspólnocie za innych. A więc to, co się wiąże z pojęciem diakonia i misja. Na każdym etapie życia chrześcijańskiego musi występować ten element: nie możemy wystarczyć tylko sobie, ale czujemy się odpowiedzialni. Podejmujemy zadanie w ramach odpowiedzialności, a więc jakaś diakonia w ramach wspólnoty, ale również cała ta wspólnota w relacji do większych wspólnot chrześcijańskich czy dla świata zewnętrznego posiada świadomość misji i odpowiedzialności. I w związku z tym postawa diakonijna.
Wróćmy teraz do wcześniej postawionej tezy: dojrzałość na każdym etapie życia. Możemy postawić postulat dojrzałego chrześcijaństwa nawet w odniesieniu do dzieci. Stawia się niekiedy sprawę w ten sposób: teraz jesteście dziećmi, potem będziecie młodzieńcami, a następnie po maturze będziecie dojrzałymi, staniecie się dojrzali jako chrześcijanie. Ale teraz jesteście jeszcze ciągle niedojrzali. Można myśleć: to, co robimy dotyczy dzieci, jest dla dzieci. Dorosłych to już nie dotyczy, to nie jest dla dorosłych. Dorośli są już poza okresem szkoły, przebywania w szkółce, tylko dla was, dzieci, robimy teraz specjalne rekolekcje, bo was musimy na chrześcijan wychować, bo gdy dorośniecie będziecie dojrzałymi.
Podobnie z całym naszym chrześcijaństwem. Jest ono nastawione na dzieci. Dzieci się uczy. Te dzieci się pobożnie modlą, uczestniczą w nabożeństwach i procesjach. A dorośli patrzą na to z boku i mówią: jakie to piękne, wzruszające - i wspominają jak kiedyś sami tak robili. Ale to już minęło, to już nie dla nich. Jest to więc jakieś fałszywe ustawienie. Coś z tego pokutuje i rzutuje niejednokrotnie na nasze prace. I dlatego właśnie założenie oazy: jesteś w oazie, nie z myślą o tym, co będzie kiedyś, ale jesteś w oazie, by teraz być tym kim jesteś.
Mamy oazy dzieci Bożych, młodzieży, studentów i rodzin. Powstaje pytanie: jeżeli ktoś już odbył jakąś oazę, czy musi rozpoczynać od nowa? Tu jest rozwiązanie tej trudności: chodzi o dojrzałość chrześcijańską na każdym etapie życia. Zawsze rozpoczyna się od nowa, nigdy nie ma powtarzania. Chrześcijanin musi permanentnie dążyć do tego, by przeżywać swoją sytuację w bezpośredniej relacji do Chrystusa, w Duchu Świętym, we wspólnocie Kościoła.
(...) Gdy ktoś wybiera się na studia ma za sobą odpowiednie doświadczenie. O wiele jest mu łatwiej, ale zadanie które ma przed sobą trwa. Znowu trzeba sobie postawić pytanie: teraz jestem studentem, co to znaczy być chrześcijaninem w tym okresie? Chodzi o to by być dojrzałym w momencie wyboru studiów i stanu.
(...)Dalej już nie będzie problemu, że ktoś jest po trzech stopniach oazy młodzieżowej. Kościół co roku daje chrześcijanom to samo zadanie w roku liturgicznym. To jest stała rzeczywistość, która cyklicznie wraca. Stąd w każdym momencie można zacząć od nowa. Stąd też nikt nie może powiedzieć, że już nie potrzebuję, bo już osiągnął. Także nie można powiedzieć, że to jest to samo i że już mu się znudziło. Bo niby to jest to samo, a jednak nie.
Zmienia się sytuacja, zmienia się typ Bożego wezwania, chociaż postawy zasadnicze trwają i mają się pogłębiąć. Tu jeszcze jedno konieczne do powiedzenia: z jednej strony dojrzałość chrześcijanina jest postulatem, który musi być realizowany na każdym etapie życia chrześcijanina, począwszy od wieku, który nazywamy osiągnięciem rozeznania, używania rozumu. Dlatego Kościół stawia wymagania życia chrześcijańskiego od siódmego roku życia. Ale, z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że postulowana dojrzałość chrześcijańska jest również czymś w pełni nigdy nie osiągalnym w życiu doczesnym. Dojrzałość osiągnięta to jest dopiero stan eschatologiczny. Dopiero w porządku zmartwychwstania będziemy w pełni na etapie już osiągniętej dojrzałości. W życiu ludzkim nie ma etapu, w którym można komuś powiedzieć: osiągnąłeś dojrzałość, zwalniamy cię z obowiązku zabiegania o nią.
Nikt nie może wyjść ze szkoły Jezusa Chrystusa. Nikt nie jest wyuczonym chrześcijaninem.
(...) Dojrzałym mam być teraz, z drugiej strony dojrzałym w pełni nigdy nie będę i zawsze mogę podejmować zadanie stawiania się dojrzałym chrześcijaninem.
Przy takim ujęciu naszej pracy stworzy się naturalne przejście do oaz, nazwijmy to tak, wyższego stopnia. Wyższego jednak nie w sensie wyższej dojrzałości, ale w sensie postępu wieku, rozwoju dojrzałości naturalnej, psychofizycznej.
Wtedy ukaże się miejsce w Ruchu dla każdego, w każdym stanie, w każdym okresie rozwoju. Nikt nie może powiedzieć, że dla niego ten problem nie istnieje. Obojętnie czy się uczę, czy zakładam rodzinę, czy jestem księdzem zawsze stoi przede mną zadanie stawania się dojrzałym chrześcijaninem. Bóg udziela mi pomocy, by to zadanie podejmować i wraz z innymi wspólnie rozwiązywać.

Na podstawie
"PROPOZYCJA STUDIUM PRZYGOTOWUJĄCEGO DO OWOCNEGO UDZIAŁU W KONGREGACJI"

 

Liczba
odwiedzin: